środa, 12 grudnia 2018

Ukryte dzieje

List do Rzymian zbiega się z końcem Dziejów Apostolskich. Od tego czasu dzieje apostoła Pawła i innych uczniów są dziejami jakby ukrytymi. Dziesięć lat od napisania Listu do Rzymian sytuacja chrześcijan, również apostoła Pawła diametralnie się zmienia. Rozpoczynają się okrutne prześladowania. Nie wiemy jak potoczyły się losy tych wszystkich naszych Braci i Sióstr wymienionych tu w szesnastym rozdziale.

fragment z komentarza Williama Barclay do Listu do Rzymian


Niewątpliwie każde z tych imion posiadało swoją historię, chociaż tylko niektóre z nich możemy połączyć z określonymi faktami.

1. Przesyłając swoje pozdrowienia do Tryfeny i Tryfozy – które najprawdopodobniej były bliźniaczym
i siostrami – Paweł mógł uśmiechać się, gdyż samo brzmienie tych imion jest zupełnym przeciwieństwem ich zajęcia. Trzy razy w rozdziale tym Paweł używa greckiego wyrazu na określenie pracy i trudu. Raz odnosi się to do Marii (wiersz 6), drugi do Tryfeny i Tryfozy, a trzeci do Persydy w naszym tekście. Użyty tutaj czasownik kopian oznacza trudzić się aż do całkowitego wyczerpania, wszystko poświęcić swojej pracy, pracować do kresu możliwości. Tak właśnie zwykle pracowały Tryfena i Tryfoza, chociaż ich imiona dosłownie znaczyły delikatna i wątła! Paweł powiadał więc: „Obydwie możecie nazywać się delikatna i wątła, a jednak swoją pracą dla Kościoła i Chrystusa przekreślacie znaczenie swoich imion”. Wyobraźmy sobie błysk w oczach Pawła i uśmiech na jego ustach, gdy dyktował to pozdrowienie.


2. Jedna z wielkich historii Nowego Testamentu kryje się również za imieniem Rufusa i jego matki, która była też matką Pawła. Rufus na pewno był osobą dobrze znaną zborowi rzymskiemu, do tego Paweł wiele zawdzięczał uprzejmości matki Rufusa. Kim był Rufus? Wróćmy do Mk 15,21. Czytamy tu o Szymonie Cyrenejczyku, którego zmuszono, by niósł krzyż Jezusa na Golgotę. Szymon ten jest nazwany ojcem Aleksandra i Rufusa. Jeżeli dany człowiek jest określany imionami swoich synów, to znaczy, że synowie są postaciami lepiej znanymi od swego ojca. Do którego zboru adresował Marek swoją Ewangelię? Na pewno do zboru w Rzymie gdzie Aleksander i Rufus byli dobrze znani. I znowu spotykamy się tu z Rufusem. Był on synem Szymona, który niósł krzyż Jezusa. Był to naprawdę ciężki dzień w życiu Szymona. Był on Żydem mieszkającym w Cyrenie, na północy Afryki. Przez dłuższy czas składał grosz do grosza, by móc uczestniczyć w Święcie Paschy w Jerozolimie. Gdy z sercem pełnym nadziei na wielkie przeżycia wkraczał do bramy miasta, nagle poczuł na ramieniu dotknięcie rzymskiej włóczni; zmuszono go do służby Rzymianom, pomagał nieść krzyż przestępcy. Jakże wielkim rozczarowaniem musiało napełnić się jego serce! Jakże wielkiego poniżenia doznał po tak dalekiej podróży z Cyreny! Przyszedł, by wziąć udział w  chwalebnej uroczystości Paschy i oto wydarzyła się ta straszna rzecz! Może po zaniesieniu krzyża zamierzał szybko uciec z Góry Golgoty. Ale coś musiało się z nim stać. W drodze na Golgotę, idąca przy nim zmaltretowana postać musiała wzruszyć jego serce. Może stał i obserwował jak postać na krzyżu coraz bardziej pociągała go ku sobie. Spotkanie w drodze na Golgotę na zawsze zmieniło życie Szymona. Przyszedł na żydowską Paschę, a odszedł jako sługa Chrystusa. Wrócił do domu i do tej samej wiary przyprowadził swoją żonę i dwóch synów. Możemy snuć dalsze domysły w tej sprawie. To ludzie z Cypru i Cyreny po przybyciu do Antiochii pierwsi zaczęli zwiastować ewangelię poganom (Dz 11,20). Czy Szymon z Cyreny był jednym z nich? Czy towarzyszył mu Rufus? Czy to oni zrobili pierwszy krok w kierunku zaprezentowania wiary chrześcijańskiej całemu światu? Czy to oni pomogli Kościołowi zerwać więzy judaizmu? Czy my sami w pewnym sensie nie zawdzięczamy swojej chrześcijańskiej wiary niespodziewanemu wydarzeniu w życiu człowieka z Cyreny, którego zmuszono do niesienia krzyża na Golgotę? Gdy w Efezie powstał bunt, wzniecony przez czcicieli Diany Efeskiej, i gdy wzburzony tłum usiłował pochwycić i zlinczować Pawła, kto wtedy stanął odważnie w jego obronie?

Człowiek zwany Aleksandrem (Dz 19,33). Czy był to drugi syn Szymona? Jeżeli chodzi o matkę obu braci, to na pewno okazała ona Pawłowi dużo pomocy, pociechy i miłości, czego po nawróceniu na chrześcijaństwo nie doznawał od własnej rodziny. Może jest to tylko nasz domysł, ponieważ imiona Aleksander i Rufus były dosyć powszechne; może jednak wszystko to było prawdą, a spotkanie w drodze na Golgotę spowodowało łańcuch wspaniałych wydarzeń.

3. Pozostaje jeszcze jedno ciekawe imię, które może mieć jeszcze ciekawszą historię – jest nim Nereusz. W 95 roku pewne wydarzenie wstrząsnęło całym Rzymem. Oto dwaj najwybitniejsi obywatele rzymscy zostali skazani za przynależność do chrześcijaństwa. Byli to mąż i jego żona. Mąż nazywał się Flawiusz Klemens, konsul rzymski. Jego żona, pochodząca z rodu królewskiego, nazywała się Domatilla. Była ona wnuczką Wespazjana, poprzedniego cesarza i bratanicą Domicjana, panującego cesarza. Dwaj synowie Flawiusza Klemensa i Domatilli zostali wyznaczeni następcami Domicjana na tronie cesarskim. Flawiusza skazano na śmierć, a Domatillę na wygnanie. Przebywała ona na wyspie Pontia, gdzie później Paula oglądała pieczarę, w której znosiła długoletnie męczarnie z powodu Chrystusa. Szambelanem Flawiusza i Domatilli był Nereusz. Może Nereusz jako niewolnik miał coś wspólnego z nawróceniem na chrześcijaństwo Flawiusza Klemensa, ekskonsula, i księżny Domatilli? Znowu może to być tylko nasz domysł, ponieważ imię to jest dosyć powszechne, chociaż nasze przypuszczenia mogą też być słuszne. Do historii tej należy dodać jeszcze inny ciekawy fakt. Flawiusz Klemens był synem Flawiusza Sabinusa, prefekta miasta za czasów Nerona, który oskarżając chrześcijan o podpalenie Rzymu w 64 roku sadystycznie znęcał się nad nimi. Jako prefekt miasta Flawiusz Sabinus musiał przewodzić temu prześladowaniu. Neron nakazywał, by chrześcijan oblewano smołą i jako żywe pochodnie zapalano w jego ogrodzie, by zaszywano ich w skóry dzikich zwierząt i rzucano na pożarcie myśliwskim psom, by na statkach zatapiano ich w rzece Tybr. Może trzydzieści lat przed swoją śmiercią za Chrystusa młody Flawiusz Klemens przyglądał się bohaterstwu męczenników i dziwił się, co dopomaga im umierać w ten sposób?

Pięć wierszy imion i pozdrowień, które poruszają nasze serca i otwierają przed nami tragedię i piękno tamtych czasów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz