"Chciałbym plastycznie wyjaśnić co nas czeka podczas czytania Listu
do Rzymian. Wyobraźmy sobie człowieka, który studiuje akta jakiegoś
procesu. Robi to z żywym zainteresowaniem, rzetelnie i z zapałem rozważa
każde zdanie, każde słowo zapisane w leżących przed nim papierach. Z
początku jednak nie angażuje się osobiście w to, co czyta. Jego
zainteresowanie ma wymiar historyczny. I oto pewnego dnia człowiek ten
nagle odkrywa, że jest to jego własny proces. W tych aktach chodzi o
niego samego, o jego własną głowę. Teraz zaczyna je studiować zupełnie
inaczej. Bada każde zdanie i próbuje dokładnie pojąć każde słowo, ale
już nie z chłodną sumiennością naukowca, lecz z osobistym
zaangażowaniem, wnikając w to, co mają mu do powiedzenia te stronice o
decydującym dla niego znaczeniu."
Werner de Boor
Mój proces sądowy, nie inaczej. A jeśli jest sąd, musi być prawdziwy i sprawiedliwy. To nie marzycielstwo. Oskarżony z niepokojem oczekuje na wyrok, który ma paść z ust sędziego. Jeśli On mnie usprawiedliwi to rozraduje się moje serce. A gdy wyjdę usprawiedliwiony...
OdpowiedzUsuń